Zawsze miałem poobgryzane paznokcie, a teraz były ładne i długie. Moje pośladki zaczeły się zwiększać, a biodra poszerzać. Z kolei mój penis zaczął znikać. Równocześnie na mojej klatce piersiowej pojawiły się piersi, które bardzo szybko rosły. Zaraz potem zmieniła się moja sylwetka. W miejscu gdzie siedziała Marlena siedział teraz bardzo przystojny facet. Nagle poczułam jak do mojej głowy napływa wiedza. Wiedza o ubraniach, makijażu, o higienie kobiecej. Pod moją koszulką pojawił się stanik, który wspierał moje piersi. Moja koszulka zmieniła się w białą bluzkę, a moje spodnie w czarną spódnicą. Na moich nogach pojawiły się czarne buty na obcasach.
Popatrzyłam się na faceta siedzącego obok mnie, który też był trochę zszokowany zmianą.
Nagle poczułam dziwne uczucie w brzuchu. W mojej głowie pojawiły się myśli, że ja go kocham i muszę robić wszystko o co mnie prosi. Mężczyzna popatrzył się na mnie i powiedział "No to może zrobisz obiad?". "Oczywiście kochanie" – Odpowiedziałam i poszłam do kuchni, równocześnie kusząco kręcąc pośladkami. Nie miałam problemów z ugotowaniem obiadów, bo w mojej głowie pojawiła się wiedza jak to robić, zupełnie jakbym kiedyś pracowała w kuchni.

Kiedy gotowałam mężczyzna podszedł do mnie i zapytał się mnie czy zastanowiłam się nad nowym imieniem, bo Tomek raczej nie pasuje takiej kobiecie jak ja. "Tamada. Od zawsze mi się to imie podobało, a ty?" - Odpowiedziałam. "Myślę, że Marcin do mnie pasuje" – Odpowiedział, po czym mnie pocałował.
"To co? Po obiedzie szybki numerek?" - Zapytał się Marcin. Uśmiechnełam się i odpowiedziałam, że oczywiście. Z jakiegoś powodu marzyłam o tym, żeby mieć dziecko z Marcinem. Nie tylko my się zmieniliśmy. Pani Tamara, kucharka w lokalnej restauracji zmieniła się w młodego mężczyznę, który całe dnie spędzał przy komputerze. W rodzinie kowalskich dzieci stały się rodzicami, a rodzice dziećmi. Cokolwiek przeszło przez to miasto pozmieniało atrybuty wszystkich mieszkańców...
No comments:
Post a Comment